Mistrzostwa Polski Juniorów: remis Młodych Wilków '92 - foto

28.06.2009 16.45, autor: Radosław Firlej fot. Radosław Firlej, źródło: własne

W poprzedniej fazie rozgrywek zespół z Koszalina dzięki korzystnemu bilansowi bramek na wyjeździe zdołał wyprzedzić faworyzowany SMS Łódź. Drużyna Młodych Wilków '92 miała za sobą dwa zwycięstwa nad Warmią Olsztyn. Co więcej, do składu zespołu z Łazienkowskiej po kontuzjach wrócili Jakub Rozwandowicz i Paweł Broniszewski, dwaj najlepsi strzelcy drużyny w sezonie ligowym.

Już w 5. minucie z rzutu wolnego sprytnie bramkarza gości lobował Michał Żyro. Próba naszego skrzydłowego okazała się jednak nieudana - golkiper z Pomorza zdołał wrócić do bramki i uratować swój zespół przed stratą gola. Chwilę potem na ciekawy rajd zdobył się Michał Kopczyński. "Kopa" przeprowadził szybką wymianę podań z Bartkiem Mikołajczykiem, po czym oddał mocny strzał w stronę bramki Bałtyku Koszalin. Futbolówka minęła jednak cel, zatrzymując się zaledwie w bocznej siatce.

Nieskuteczność legionistów mogła się błyskawicznie zemścić, ponieważ już kilka minut później jeden z napastników gości znalazł się w sytuacji sam na sam z Jakubem Szumskim. Do zmiany wyniku nie doszło tylko dzięki świetnej postawie naszego golkipera, który tylko w sobie znany sposób obronił mocny strzał przeciwnika. Do kolejnych sytuacji w polu karnym Bałtyku Koszalin dochodzili następnie Rozwandowicz i Mikołajczyk, obydwie próby okazały się jednak niecelne. Groźniej było w 24. minucie, kiedy to dobre rozegranie w środku pola przez Kopczyńskiego i Furmana pozwoliło na przesunięcie akcji na lewą stronę, do Bartosza Widejki. "Jojo" bez zbędnego opóźniania gry uderzył ze skraju pola karnego. Futbolówka ponownie poszybowała nad celem, delikatnie muskając tylko poprzeczkę bramki Wojciecha Pawłowskiego z Koszalina.

Po zmianie stron nasi zawodnicy tradycyjnie kontynuowali ataki. Kilka minut po rozpoczęciu gry swojego szczęścia spróbował ponownie Bartek Mikołajczyk, a chwilę potem wprowadzony za niego Wojtek Lisowski. Obydwie sytuacje poprzedzone były rozegraniem akcji na lewej stronie przez Michała Żyro i Bartka Widejko. W odróznieniu od pierwszej części spotkania druga połowa nie obfitowała już w okazje strzeleckie, dlatego na kolejną klarowną sytuację trzeba było czekać aż kilkanaście minut. Wprowadzony za Jakuba Rozwandowicza Michał Efir zdołał w 66. minucie wygrać pojedynek biegowy na boku obrony drużyny z Koszalina, po czym błyskawicznie wbiegł z piłką w pole karne. Niestety, jego mocna próba strzału w prawy róg bramki rywala nie zamieniła się w gol dla Mistrzów Mazowsza. Legioniści nieustannie starali się atakować i choć prowadzona skrzydłami piłka często osiągała wysokość pola karnego rywali, to w ostatnich dziesięciu minutach meczu sytuacji było niewiele. Warto wspomnieć o próbie z dystansu w wykonaniu Dominika Furmana czy rzucie wolnym uderzonym przez wracającego do składu Pawła Broniszewskiego.

Bałtyk Koszalin (trener Mariusz Lenartowicz): Pawłowski - Ponurko (Włodarczyk), Biergiel (Zaworski), Bany, Zubicki - Duszkiewicz (Łopuchowicz), Kotwica, Lewandowski (Grzechnik), Rogala (Kazimierowicz) - Lenkiewicz, Mazurkiewicz (Rząsa)

Młode Wilki '92 (trenerzy Krzysztof Dębek i Radosław Kucharski): Szumski - Breś (Adamczyk), Cichocki, Michalak, Widejko - Mikołajczyk (Lisowski), Kopczyński, Furman, Żyro (Delikat) - Rozwandowicz (Efir), Wolski (Broniszewski)

Krzysztof Dębek (Młode Wilki '92): Po takim meczu czujemy niedosyt, szczególnie po pierwszej części spotkania. Widać problemy ze skutecznością, podobnie jak w rywalizacji z Warmią Olsztyn. Gramy ładną piłkę, stwarzamy sobie dużo sytuacji - szkoda tylko, że nie strzelamy bramek, choć cieszy fakt, że przynajmniej ich nie tracimy, co w rozgrywkach pucharowych również jest bardzo ważne. Zadowala nas także fakt, że przez całe spotkanie ograniczyliśmy naszym rywalom możliwość wyprowadzenia akcji, pozwalając tylko na grę wybiciami. Mamy więc nadzieję, że w kolejnym meczu będzie dobrze.

Mariusz Lenartowicz (Bałtyk Koszalin): Przyjechaliśmy na ciężki teren,  w dodatku mamy mało styczności z naturalną trawą. Spodziewaliśmy się więc, że ciężko nam będzie prowadzić wyrównany mecz. Właśnie dlatego wyglądało to momentami jak obrona Częstochowy. W rewanżu zagramy na pewno otwarcie, wszystko jest więc jeszcze możliwe. Ustawiliśmy się na kontrataki, z których kilka mogło zakończyć się zdobyciem bramki rywali. Podsumowując całość, to Legia na pewno wyglądała dzisiaj lepiej na boisku, dominując zwłaszcza w posiadaniu piłki. Podkreślam jednak, że w rewanżu jeszcze wszystko jest możliwe.